Fragmenty
wspomnień Juliusza Żuławskiego
POWRÓT
[str. 211] "...latem 1921 założyliśmy z
matką nowy dom – w Toruniu. Pięcioletni Wawrzynek
odczuł go zapewne od pierwszej chwili jako swój własny. My
z Markiem musieliśmy się jakoś przyzwyczaić do zmienionego
tak radykalnie otoczenia. Toruń był miastem dziwnie pięknym –
choć my, chłopcy nie od razu zdaliśmy sobie z tego sprawę –
i zupełnie obcym. Nie tylko w niczym nie przypominał
drewnianego Zakopanego, ale nawet znanego nam z częstej bytności
Krakowa. Kolosalne gotyckie kościoły górowały nad czystym
brukiem z cudzoziemska zagospodarowanych uliczek i nad
obronnymi bramami, za którymi płynęła majestatycznie –
groźna tu i parokrotnie szersza niż w Krakowie – Wisła.
Ta toruńska Wisła – o nurcie bystrym i pełnym wirów –
nauczyła nas zresztą obu ni gorzej od Tatr, czym są ślepe
żywioły, dopełniając naszej fizycznej i psychicznej
edukacji..."
|
|
[str. 211-213] "...Nowa
posiadłość –
wspólna własność naszej matki, babci Zosi i cioci Józi –
znajdowała się [...]
przy ul. Bydgoskiej 26. Nasza posiadłość składała się z
dwóch kamienic wzniesionych z "pruskiego muru" w dużym
ogrodzie [...]. Na drugim piętrze tej większej kamienicy i w
drugiej, mniejszej, na tyłach posesji, mieszkali starzy
lokatorzy Niemcy. Toteż w moich wspomnieniach
"domem" nazywam tylko parter i pierwsze piętro głównego
budynku. I jeszcze drewnianą wieżyczkę nad dachem, która
ważną rolę odegrała w naszych młodociano-towarzyskich
dziejach. Te obie kamienice istnieją jeszcze do dziś –
tyle, że nowi właściciele pokryli jednolitym tynkiem tak
charakterystyczne dla Pomorza belkowania pruskiego muru. Wkrótce
do Torunia zaczęli zjeżdżać się ludzie ze wszystkich
stron kraju. Sympatyczni, porządni Pomorzanie niezbyt chętnie
patrzyli na całe to tałatajstwo. Zjechali się aktorzy –
Guttner, Trzywdar, Grolicki, Kwaskowski, Malinowski i
Malinowska, Święcicka, Malanowicz-Niedzielska (żona
posła na Sejm), Wilkoszewska – i pod dyrekcją
Szpakiewicza, z ambitnym scenografem Feliksem Krassowskim
(autorem Sceny narastającej) i kierownikiem muzycznym,
kompozytorem i pedagogiem Marcelim Popławskim stworzyli w
gmachu dawnej opery niemieckiej znakomity teatr..."
|
Bydgoska
26 –
lata 20
Od
1921 roku wł. Kazimiery Żuławskiej tzw.
"Zofiówka"
Budynek
stoi do dziś
|
[str. 265] "...Maria
Malanowicz-Niedzielska –
piękna wilnianka o popielatozłotych włosach i delikatnym
profilu, która w swoim czasie zyskała sławę grając z
Osterwą i Jaraczem w Przepióreczce Żeromskiego –
zginęła w latach okupacji w Warszawie gwałtowną śmiercią.
Kiedy w ostatniej swojej roli – mianowicie kelnerki –
podawała w kawiarni aktorów "Za kotarą" na
Mazowieckiej, dosięgnęła ją zbłąkana kula podczas wybuchłej
nagle strzelaniny. A w niespełna trzydzieści lat później –
na wzruszającej wystawie fotografii naszych przedwojennych
aktorów – fotografia "Murci" pozostała nie
podpisana, bo organizatorzy już jej nie rozpoznali. A przecież
to wszystko było tak niedawno ..."
[str.
262] "...O ówczesnych sprawach teatralnych pisze też dużo
w swoich listach do nas artystka scen Maria
Malanowicz-Niedzielska (przez Marcelego Popławskiego
przezwana
"Murcią", a przez Witkacego "Dolores" –
żona posła na Sejm Tadeusza Niedzielskiego), która mieszkając
w "Zofiówce" przez parę lat grania w zespole teatru
toruńskiego serdecznie się z nami zaprzyjaźniła. Przytaczam
fragmenty jej niektórych listów z późniejszych lat 1925–1928
nadsyłanych z teatrów w Warszawie, Wilnie, w Poznaniu...:
|
|
Droga
Kaziu !
Miałam
szczery zamiar przyjechać do Was na sobotę, ale mam
pecha ! zaziębiłam się mocno, nawet dwa dni leżałam;
nosze się jednak z zamiarem "wpadnięcia" w
Wasze objęcia na 14-go - 15-go!
Kochani!
Napiszcie jaki będzie bal 14-go? W Warszawie 14-go mam
zaproszenie na 3 bale, ale wolę pojechać na czwarty do
Was ! Postaram się przyjechać juz w piątek, ale nie
wiem, czy mnie Osterwa puści, bo nie wiem dlaczego, ale
b. niechętnie pozwala mi wyjeżdżać - wprawdzie od jutra
zaczynamy znowu odgrzebywać Przepióreczkę, bośmy juz
zapomnieli - premiera podobno 28-go lutego - uwierzę
dopiero po premierze - [...] Czy wiecie, ze w Warszawie
w Teatrze im. Fredry maja grac Stasia Wścieklicę, b.
się cieszę - pewno Staś przyjedzie [...]
Wasza
Murcia
Żeromski
opowiadał mi o Twoich ślicznych pończochach !
|
Warszawa,
2.II.1925
Toruń,
ul. Bydgoska 26
|
Kaziu
Kochana !
Więc
jestem w Wilnie –
to znaczy w gnieździe, z którego wyfrunęłam
! Patrzę na wszystko innymi oczami i wszystko jakieś inne,
choć
takie same. [...]
Jechałam
do Wilna z Wandą M. [Malinowska] –
Boże, jak oni na Redutę
wymyślają ! ale zostaną ! Toruń wszyscy wspominamy bardzo
serdecznie i wzdychamy, bo już pewno nigdy tak mile nie będzie
i w takim zespole –
[...] Kaziu ! wiesz co ! bardzo się pale
do Ijoli i Tadek [mąż] b. mnie na nią namawia, więc pogadam z
Osterwą, czyby nie wystawił –
napisz, czy uważasz, że mogłabym
grac Ijolę –
ja b. wyrobiłam się i Osterwa chce mnie na taki
repertuar wypchnąć [...]
Wasza
Murcia
|
Wilno,
31.VIII.1926
Toruń,
ul. Bydgoska 26
|
|
Kaziu
droga ! tak bardzo długo nie pisałam ! Ale musisz mi wybaczyć,
gdyż od 17-go września nie miałam ani jednego dnia wolnego.
Gram i gram! [...] Miły teatrzyk miejski ze Szczurkiewiczami
i Wysocką na czele snują całe sieci intryg contra nam i
prowadzą akcję, aby nas doszczętnie zniszczyć. Naturalnie
mobilizują prasę i rozsiewają o naszym teatrze haniebnie
wieści ! Straszne bydło ! Oni stali się urzędnikami –
biorą dobre gaże, mają mieszkania, składają pieniądze i
drażni ich istnienie młodej placówki, gdzie aktorzy mają
wszyscy po 250 zł (bo więcej nie ma !), cały dzień robią
próby, grają bez suflera i statystują –
nie mówiąc już o nowszych prądach w sztuce ! –
My finansowo stoimy bardzo kiepsko –
gdyż każda sztuka wymaga wystawy, a teatr ten nic po prostu
nie ma –
Feluś
[Krassowski] dokonuje czasem cudów –
! Niektóre dekoracje są wprost genialne – inne znowuż
robi byle jak – co wynika głównie z pośpiechu ! Mamy
b. ciekawego reżysera Wiercińskiego – Kochanowicz
okazał się matołem bez inwencji – małżeństwo
bardzo mu zaszkodziło ! zresztą małżonka jego – zabójcza
mieszczanka. Maisa [żona Krassowskiego] siedzi cichutko –
czasem jakąś rolę zagra – ale przeważnie tkwi w
domu.
W
teatrze, pomimo ciężkich warunków –
atmosfera pogodna i bardzo duży zapał – chociaż
czujemy się jak zesłańcy ! Miasto niemiłe, bo ludzie chłodni
i zmaterializowani i teatrem nie interesują się – ale
do końca roku musimy jakoś wytrzymać – na rok przyszły
robimy plany także wspólnej pracy, ale na innym terenie. –
Nie możemy, niestety, przeprowadzić linii repertuarowej po
naszej myśli, gdyż brak pieniędzy staje na przeszkodzie ! i
musimy się ratować czasem jakąś farsą lub nawet
wodewilem. [...] Wiesz ! ze Śniegu Wierciński zrobił
po prostu cudne przedstawienie ! i ja podobno świetnie gram.
Po Pastorałkach mamy grać Łyżki i księżyc
Zegadłowicza –
[...]
Napisz, co się u Ciebie dzieje, jak interesa, sprawy ! Co
robią chłopcy ? Czy masz jakich miłych ludzi w Warszawie ?
Co się dzieje z Elą [Łabuńską] ? Czy gra ? Czy istnieje ?
Czy widujesz Grola [Grolickiego] ? jak mu się powodzi ? [...]
Staś W. [Witkiewicz] przysłał mi pozdrowienia przez jakiegoś
gościa –
"dla Marii Dolores Malanowicz-Niedzielskiej"...
Całuję –
ściskam
Murcia
|
|
|
Poznań,
2.XII.1927
Warszawa,
ul. Mokotowska 41
|
|
Kaziu najmilsza ! tak się cieszę, że wreszcie jest Ci
lepiej i że patrzysz jaśniej na świat ! Nam tu bardzo
ciężko finansowo –
skandalicznie !
wojna z dyrektorem –
niesnaski w
zespole i za dużo pracy ! Ja –
ledwo żyję –
gram 15-tą rolę
!, ale wszystko ma swój koniec ! a więc i nasza
bieda skończyć się musi ! –
W końcu kwietnia
jedziemy po złote runo !
Konkretnie to tak wygląda, że mamy kilka sztuk (3),
które chcemy światu pokazać Na powodzenie
jednej szczególniej liczymy. –
Tytuł sztuki Sen
Kruszewskiej –
sztuka aktualna –
niezwykła przez
formę, którą jej nadaliśmy –
ekstrawagancka –
formistyczna –
***
W Wilnie graliśmy 28 razy –
w Poznaniu 30
razy ! liczymy więc na powodzenie –
mamy grać w
Toruniu, Bydgoszczy, Grudziądzu –
w Łodzi tydzień –
w Warszawie
przynajmniej dwa tygodnie ! Od powodzenia tej imprezy
zależy nasza przyszłość ! Mamy kłopot z salą w
Warszawie –
poradź co
! Kaziu Ty jesteś taka mądra –
daj nam kilka
genialnych rad ! Należałoby przedtem zrobić szaloną
reklamę w pismach –
cóż, kiedy z dala to tak trudno odgrzebać stosunki !
Radź więc – co czynić !
Życie osobiste w zaniku –
cały dzień w teatrze i niepodobna myśleć o niczym więcej. –
Artystycznie jestem b. zadowolona z tego roku –
szalenie dużo zyskałam – (to nie są tylko
osobiste wrażenia !).
Więc głównie jedziemy ze Snem –
gram Dziewczynkę,
której śni się główna rola –
Sen to jest
apoteoza Piłsudskiego –
Felusiowie też w
tym biorą udział jako "kolorowi ludzie" –
Dekoracje Fela
[Krassowskiego[ świetne –
całość b.
ciekawa –
Poza tym wieziemy jeszcze dwie sztuki –
w razie wielkiego powodzenia wystawimy je – tj.
Maski (Snycerz masek) Crommelyncka i Śnieg
Przybyszewskiego –
obydwie sztuki nad wyraz interesująco wystawione –
Śnieg b. określony – dekoracje: tylko fotele
cztery – kombinacja kolorów i świateł –
gram Bronkę – podobno... nie, nie będę się
chwalić – gotowaś pomyśleć, że skabotyniałam
!
Wyjedziemy z Poznania ze łzą szczęścia w oku ! Kaziu ! a
może byś mogła gdzie o nas artykulik umieścić, a nawet
napisać po przysłaniu Ci materiału ?
Co się tyczy Tytusa Czyżewskiego, to gotowiśmy wypłacić
mu tantiemy, o ile Schiller się na to zgodzi, gdyż graliśmy
Pastorałki Schillera (te same co w Toruniu) –
o Pastorałkach onegoże Tytusa nie słyszałam, za co go
bardzo przepraszam. – Afisz Ci przywiozę, by całkiem
konkretnie rozwiać złudzenia zacnego formisty.
Kaziu droga ! wybacz me milczenie –
rozumiesz chyba teraz, że można zapomnieć o tym, że
się żyje – i o tym że jest Europa – poza
tym zakazanym Poznaniem, gdzie największą atrakcją
jest Wieprzobicie. – Całuję.
Chłopców też M.
|
|
|
Poznań,
21.III.1928
Warszawa,
ul. Ursynowska 18 a
|
Żuławscy byli niezwykłą rodziną artystyczną. Nic
dziwnego, że to właśnie ich dom skupiał najbardziej
znanych artystów swojego czasu.
Jerzy
Żuławski lata dzieciństwa spędził w rodzinnym majątku, w
Młynnem
pod Limanową. Od 1892 studiował na politechnice w Zurychu,
zaś od 1895 do 1898 na Wydziale Filozoficznym uniwersytetu w
Bernie, gdzie uzyskał doktorat. Od 1902 poświęcił się wyłącznie
pracy literackiej. Był związany z krakowską bohemą
artystycznej, przyjaźnił się z Kasprowiczem,
Przybyszewskim, Rydlem i Tetmajerem. W 1910 zamieszkał na stałe
w Zakopanem. Był współzałożycielem Tatrzańskiego
Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Prowadził w willi "Łada"
otwarty dom literacki, w którym gościli Witkacy, Staff,
Kasprowicz, Tetmajer. Gdy wybuchła I wojna światowa, wstąpił
do Legionów. Zmarł w szpitalu wojskowym.
Swoich
trzech synów zaraził zarówno miłością do gór jak i pasją
literacką.
Najstarszy z nich Marek (13.4.1908–30.3.1985)
ukończył warszawską Akademię Sztuk Pięknych. Obok
malarstwa sztalugowego uprawiał także malarstwo ścienne,
grafikę i rysunek. Zajmował się również krytyką
artystyczną, był autorem zbioru esejów o sztuce
angielskiej.
Autor
wspomnień, Juliusz urodził się 7.10.1910 w Zakopanem, zm. 10.1.1999 w
Warszawie. Był poetą, prozaikiem, tłumaczem poezji anglojęzycznej,
prezesem polskiego PEN Clubu w latach 1978–1983 i
1988–1991. Tworzył lirykę refleksyjną i wspomnieniową,
prozę psychologiczną, opowieści biograficzne. Opublikował
też kilka artykułów na tematy taternickie i o ratownictwie
górskim. Razem z młodszym
bratem Wawrzyńcem dokonał szeregu ciekawych pierwszych wejść
nowymi drogami wspinaczkowymi, jak choćby środkiem północno-zachodniej
ściany Mnicha. Wspinał się także w innych górach Europy.
Najmłodszy,
Wawrzyniec urodził się 14.2.1916 w
Zakopanem, zginął 18.8.1957 pod lawiną w masywie Mont Blanc
(był znanym taternikiem i alpinistą, prezesem Klubu Wysokogórskiego).
Z zawodu muzykolog, pracował jako profesor w Wyższej
Szkole Muzycznej w Warszawie i w Łodzi, był również
kompozytorem. |
TOPR
bracia
Żuławscy
|
***
Sztuka ta stała się przyczyną
rozłamu w "Reducie":
"... Wszystko zaczęło się od Snu Felicji
Kruszewskiej. Premiera odbyła się 17 marca 1927 r. w Wilnie.
Osterwa w próbach nie uczestniczył. Obejrzawszy
przedstawienie, oburzył się. Nazwał je cyrkiem.
Inscenizacja ta była zrozumiana przez Osterwę jako przekreślenie
zasad Reduty, jako bunt... Osterwa poczuł się osobiście
dotknięty, widząc w inscenizacji Wiercińskiego jak gdyby
ruinę swojej wieloletniej pracy z zespołem [...] Zespół
podzielił się na entuzjastów Snu i przeciwników.
[...] W czerwcu zapada postanowienie nie tylko o odejściu
Wiercińskiego, ale również o tym, że Redutę opuszcza cała
kilkunastoosobowa grupa [...] która pod jego wodzą porzuca
Wilno i angażuje się do Teatru Nowego w Poznaniu, gdzie
Wierciński zostaje członkiem pięcioosobowego, kolegialnego
kierownictwa teatru..."
Bogdan
Śmigielski; Reduta w Wilnie, PAX 1989, str. 84–86
|
|
|
Juliusz Żuławski, Z
domu; PIW 1979
|
|
|