Ponad rok studiowałam analogiczne okresy
lat ubiegłych żeby trafić na pełnię
kwitnienia wiśni, ale cóż natura jest
nieprzewidywalna. Jeszcze w końcu
stycznia prognozy japońskich
meteorologów potwierdzały, że
przyjedziemy w sam raz, a potem wiosna
przyspieszyła.
Większość wiśni była już właśnie w takim
stadium.
Kiedy więc trafiała się jakaś
rozkwitnięta z pewnością ktoś robił
sobie z nią zdjęcie.
Mimo przekwitających wiśni ludzi były
tłumy.
Świętujących Japończyków również. Dobre
miejsca trzeba zajmować wcześnie rano.
Ta grupa prezentowała tradycyjne
japońskie tańce (chyba)
Byłam złakniona widoku pięknych kimon,
ale dość prędko nauczyłam się odróżniać
te z wypożyczalni. Nosiły je głównie
koreańskie dziewczęta.
Świątynia
buddyjska Kiyomizu Kannon-do z 1631
roku. Czczona jest w niej Bodhisattwa
Kannon.