Jak nietrudno zauważyć przez cały czas
tropiłam raczej historię, ale nie
wypadało wyjechać (a to już przedostatni
dzień pobytu) nie dostrzegając nowoczesności. Tak
więc na ten dzień zaplanowałam w drodze
na „warsztaty kimonowe” odwiedzić wyspę
Odaiba.
Mieszkaliśmy na najwyższym piętrze w tym
domu za pomarańczowym. Szerokość domu to
mniej niż 3m (wewnątrz). Na każdym
piętrze jeden pokój.
Rano japońskie śniadanie razem z naszą
gospodynią i jej siedmioletnim synem.
Automatyczna kolejka Yurikamome i deszcz – a miały być takie widoki...
Wysiadłam żeby podziwiać Rainbow Bridge...
...ale przejaśnić wg prognoz miało się
dopiero o 14, a ja na te warsztaty...
Ostatnia stacja Toyosu, już w dzielnicy
Koto
Częsty widok – drogi w kilku poziomach
pomiędzy domami, również mieszkalnymi.
A to już na warsztatach – to tylko część
kimon przygotowanych przez gospodynię do
przeróbki.
Niektórzy doczekali nie tylko
przejaśnienia
:)[fot.: Marek Pęczak]